wtorek, 25 października 2011

Piaseczyńskie kłody pod nogi- Drogerie

Dzisiaj na tapecie drogerie i mój ulubiony dział sklepów-z używaną odzieżą.
Drogerie a w nich pieluchy i akcesoria dziecięce to moim zdaniem towar deficytowy w Piasecznie. Rossmann jest co się chwali ale nie ma konkurencji. Brakuje mi często przeze mnie odwiedzanej Superpharm-y chociażby. 
W związku z tym, że duża drogeria jest tylko jedna to bywałam i bywam w niej bardzo często. 
ROSSMANN
Z mojej perspektywy Rossmann to trochę taki Eden do którego droga ciernista i trudna. Taka akurat lokalizacja, że żebym bezpiecznie dotarła ze śpiącym w wózku dzieckiem musiałabym się przemieszczać w równoległym świecie. Niestety ulica Puławska jest ruchliwa, głośna no i to jest minus. Przed drogerią jest podjazd dla wózków, szkoda że jak zwykle drzwi są otwierane a nie przesuwne. Jeszcze miesiąc temu psioczyłabym bo próg który trzeba pokonać był wyszczerbiony i wózek stawał dęba ale na szczęście już naprawiono.
Rossmann po remoncie jest wygodny. Wydaje mi się że specjalnie dla nas- kobiet z wozami zrobiono specjalny przesmyk którym można wejść wprost do dziecięcej alejki. Chodzenie po sklepie nie jest specjalnie trudne gdy się jest jedynym wózkiem w alejce, po pojawieniu się drugiego z naprzeciwka jest ciasno...bardzo ciasno. Miejsca przy kasach jest sporo i kolejka bardzo szybko się rozładowuje. Pracownicy dobrze reagują na płaczącego malucha i już nie raz specjalnie dla mnie otworzono dodatkową kasę i obsłużono bez kolejki. W sklepie jest dość cicho no ale ludzi zawsze pełno. 
Po większe zakupy drogeryjne zawsze wybieram się do Superpharmy przy Belgradzkiej na Natolinie. Tam jednak chodzenie z wózkiem po sklepie jest nie lada wyzwaniem. Wszystkie regały wymierzone z chirurgiczną precyzją i trzeba być kierowcą z solidnym stażem żeby dać radę. Przy kasach też bardzo wąsko, jak zablokuje się alejkę wózkiem to już tylko suchar się przeciśnie.
Większość zakupów pozostaje mi robić przez internet no i tam alejki szerokie i kolejek do kasy nie ma:)

poniedziałek, 24 października 2011

Piaseczyńskie kłody pod nogi

Listę miejsc gdzie da się wejść a gdzie się nie da w Piasecznie rozpocznę od zakupów.
Jeśli zakupy to oczywiście bazarek.
Sklepy mięsne, z wędlinami:
- pod wiatą: drzwi otwierają się na zewnątrz, gdy w kolejce stoją już ze 2 osoby trudno jest się poruszać no i wózek zagradza przejście do innych działów
- czerwony blaszak: no tutaj masakra, bardzo wysoki próg, wąskie wejście, drzwi strasznie szybko się zamykają, wejść jest znacznie łatwiej niż wyjść bo wąski chodnik na zewnątrz i krawężnik wymaga nie lada wygibasów no i oczywiście z zewnątrz nikt Ci nie pomoże i drzwi nie przytrzyma............
- Jagusia: tutaj nie ma problemów z wejściem i wyjściem, można się swobodnie zmieścić....tylko co z tego jak matka karmiąca nie ma co kupić dla siebie bo wędliny jakieś wizualnie nieprzekonujące.

Supermarkety:
- tesco: nie jest lekko, miejsca jest niewiele no i żeby wyjść z wózkiem trzeba robić strasznie dużo zamieszania, ja musiałam poprosić ochroniarza o poszerzenie wyjścia, jest za to podjazd przynajmniej, w sklepie dość cicho, zawsze dużo ludzi więc i kolejki strandardowo (zawsze mnie to zastanawia, co tam jest takiego do kupowania)w sklepie alejki są wystarczające a to już coś, żeby tylko udało się tam wejść....:)brak kasy uprzywilejowanej
- kaufland: wprawdzie trzeba iść wzdłuż baaaardzo głośnej ulicy ale sam sklep jest dostosowany, nie ma podjazdów bo nie ma potrzeby, w sklepie alejki szerokie, przy kasach w miarę szeroko, tak akurat, jest dość cicho i co 5 sekund nie słychać wezwań przez megafon w stylu: "Pani Wiesia proszona na garmażerkę", brak kasy uprzywilejowanej
- lidl: na szczęście zrobili remont, wcześniej masakra z wejściem, teraz jest o niebo lepiej, wyjść z tego sklepu bez zakupów jednak nie sposób wyjść, alejki bardzo szerokie no i jest cicho, zazwyczaj kolejki do kasy są spore, brak kasy uprzywilejowanej
- auchan: wprawdzie na piechotę to jest już serio wyprawa ale gdy już dotrzemy jest wszystko: szerokie alejki, kasa uprzywilejowana, straszny hałas no ale to moloch, gra dziwna muzyka (Zocha akurat przy tym kima radośnie), łatwo wejść i wyjść, zdecydowanie to mój ulubiony sklep tylko kawał drogi
alma: w zasadzie jest ok, szerokie alejki, nie wszystkie ale..., kasy uprzywilejowanej brak nie ma jednak zbyt dużych kolejek, jest dość głośno i sklep jest moim zdaniem chaotyczny ale wszystko kwestia gustu, brak solidnego asortymentu dla dzieci ale o tym kiedy indziej

Następnym razem drogerie i sklepy z odzieżą używaną

Wózek kontra chusta

Od razu zaznaczam, że nie jestem jakiś tam znawcą tematu, raczej matką doświadczającą przeciwności w użytkowaniu i wózka i chusty. Chciałam się podzielić spostrzeżeniami, które mam dzięki uprzejmości Zochy, która zamiast spać jak Pan Bóg przykazał na spacerach od początku płata mi figle. 

WÓZEK GONDOLA:
zalety: 
- chroni przed wiatrem,nadmiernym hałasem,deszczem
- nie trzeba dźwigać kilogramów
- można wrzucić zakupy...jeśli uda się wjechać do sklepu
- Zocha gondoli nienawidziła przez pierwsze 3 miesiące, polecam się nie zrażać bo teraz nie lubi chusty dla odmiany

CHUSTA:
zalety:
- wygoda przy zakupach,wchodzeniu po schodach
- u nas Zocha zasypiała w chuście od razu
- kręgosłup wydaje się być w dobrej pozycji
- nóżki są odwiedzione co dla dzieciaczków z problemami ortopedycznymi jest wspaniałe

A teraz trochę minusów. Gondola na stelażu to grzmot, wjechać wózkiem w niektóre miejsca nie sposób, otworzyć się drzwi (bo nikt nie otworzy przecież) nie sposób, nie jestem jakaś niezgraba ale wózek ze skrętnymi kołami szaleje w wąski przejściach i jak na złość blokuje się w poprzek.
Znów jeśli chodzi o chustę to u nas gdy Zocha miała mega bóle brzuszka to w chuście po prostu nie było szans ją utrzymać, wyrywała się i kręciła, teraz znów jest bardzo ruchliwa i od miesiąca chusta leży na szafce bo mała ewidentnie chce oglądać świat przodem więc musimy poczekać aż główka będzie w 100% stabilna, no i największa wada:waga dziecka. Zocha waży 7 kilo no i pomimo iż w chuście nie czuć to po 2 godzinach na spacerze odkrywałam istnienie niesamowitych ilości mięśni które jak na złość bolały jak cholera.
Ostatnio po lekkiej poprawie relacji Zosia-Gondola wybrałam gondolę z wygody, lenistwa, zakupoholstwa:)
Powolutku postaram się więc podpowiedzieć gdzie w Piasecznie i miejscach gdzie bywam poza Piasecznem można z wózkiem iść w ciemno a gdzie bez chusty ani rusz, ach no i gdzie totalnie nie brać dziecka bo pobiją a takie miejsca też znam!

czwartek, 20 października 2011

Po burzy przychodzi słońce

Po tych kilku miesiącach starań o lepsze dziś i lepsze jutro wreszcie sztorm minął i został lekki wiatr zwiastujący chyba jednak coś dobrego. Kolki minęły ale problemy z wadliwym brzuszkiem zostały ale wierzę że to również kwestia czasu. Gdy teraz patrze wstecz nie widzę tych nieprzespanych nocy,fatalnych dni...cudowna moc macierzyńskiego zapominania.
Gdy teraz tak siedzę i piszę tego posta, a moja Zocha leży i radośnie gaworzy do lampy i śmieje się trudno określić z jakiego powodu cieszę się że jest i że jesteśmy w tym punkcie i że pierwsze 3 miesiące były trudne....lepiej smakuje radość gdy jej osiągnięcie jest trudne.