Po tych kilku miesiącach starań o lepsze dziś i lepsze jutro wreszcie sztorm minął i został lekki wiatr zwiastujący chyba jednak coś dobrego. Kolki minęły ale problemy z wadliwym brzuszkiem zostały ale wierzę że to również kwestia czasu. Gdy teraz patrze wstecz nie widzę tych nieprzespanych nocy,fatalnych dni...cudowna moc macierzyńskiego zapominania.
Gdy teraz tak siedzę i piszę tego posta, a moja Zocha leży i radośnie gaworzy do lampy i śmieje się trudno określić z jakiego powodu cieszę się że jest i że jesteśmy w tym punkcie i że pierwsze 3 miesiące były trudne....lepiej smakuje radość gdy jej osiągnięcie jest trudne.
Widzę, że poszalałaś, wreszcie masz dwie ręce dla siebie? :)) tylko baaardzo brakuje mi foteczek, pokaż Zosieńkę!
OdpowiedzUsuń