Wczoraj niespodziewane z samego rana dostarczono mi z troski i miłości całą łubiankę polskich truskawek. W ramach podziękowania za tak miły gest postanowiłam zrobić ciasto, którego przepis już wisi na blogu ale tym razem zamiast rabarbaru w wersji truskawkowej.
Truskawek wrzuciłam sporo, dzięki czemu ciasto wyszło bardzo mokre i puszyste.
Oczywiście wystarczyło również na dzisiejszy podwieczorek dla strudzonej kucharki chociaż z wielkiej blaszki zostało naprawdę niewiele...
Na kolację przeczuwam, że trzeba będzie zrobić truskawkowo-jagodowy koktajl mleczny:):):) w końcu nie można dopuścić, żeby owoce się zmarnowały-czyż nie?!
Słusznie, ja już miałam wykład Babci o tym, że truskawki teraz trzeba kupować i jeść codziennie :)) A ciasto cudne, zachwyca mnie ta puszystość i jednocześnie wilgoć tego ciasta!
OdpowiedzUsuńEeeej, obijasz się! A wiem, że nie zatrzasnęły się Wam drzwi do kuchni... ;D
OdpowiedzUsuń