środa, 25 maja 2011

Zosinowy szał zakupowy cd.

Oczywiście, wiem, wiem, dziecko nie potrzebuje tyle różnych dziwnych ubrań, które ja-przyszła pierworódka znoszę do domu. Nic jednak nie poradzę że jestem uzależniona. Nie koniecznie od kupowania ubrań w sklepie, o co to to nie, jestem uzależniona od ciuchlandów/secondhandów/używańców jak zwał, tak zwał. Pewnie nie od samych sklepów co od wyszukiwania okazji, super ciuszków dla mnie i dla reszty rodziny włącznie z Zosiną za bezcen. Coś co niegdyś byłoby nie do pomyślenia stało się moją życiową filozofią, jedyny minus tych zakupów to braki w wieszakach i brak miejsca na półkach no ale nie ma tego złego:)
Dzisiaj udało mi się zdobyć 3 śliczne bluzeczki dla Zosiny na nieco później, pierwsza z Zary (6-9 miesiąc), druga z Le Bebes (6 miesiąc) i ostatnia z Mothercare (3-6 miesiąc) świąteczna. Za każdą zapłaciłam symboliczną złotówkę w ciuchlandzie w okolicy, są wyprane, a zapach w sklepie nie odstraszał na kilometr.
Oceńcie sami czy się nie opłacało:)

1 komentarz:

  1. Ciuszki urocze :)))
    Ale zaczynam się już martwić, że wszystko wykupisz, całe miejsce w szafach zajmiesz, i już nic dla nas do kupienia nie zostanie! Odkładałam tę przyjemność, bo wydawało mi się, że będzie jeszcze fajniej, gdy Zosia będzie już po tej stronie brzuszka... ale coś czuję, że albo teraz albo nigdy :DDD

    OdpowiedzUsuń