piątek, 24 czerwca 2011

Upadek

Nikt kto nie urodził nigdy się nie dowie co czuje kobieta gdy zostaje w szpitalu sama gdy wybija 20. Jest tylko ona i dziecko. Teraz gdy o tym myślę wydaje mi się to nierzeczywiście, niemożliwe wręcz. Druga ciąża daje na pewno niezbędny dystans i wiedzę jak to przejść. Pierwsza to sprawdzać, wiem czemu okna nie otwierają się na oścież, bo skoczyć byłoby łatwo. Zakochałam się w Zośce w kilka sekund, nie dała się nie kochać, spała, spała, spała, nie chciała jeść, wyglądała tak cudownie, niewinnie, zakochałam się na zawsze. Trudno jednak poradzić sobie z nagłym zaburzeniem w sferze hormonów. To totalna masakra, byłam zapłakana, przybita i nie miałam pojęcia z jakiego powodu. Miałam potworny lęk o małą, o każdy jej oddech, ruch, każde uderzenie serca. Po prostu oszalałam. Tych 5 dni, które musiałam spędzić z Zosią w szpitalu dały mi wiele, nauczyły jak prosić o pomoc, jak się kocha dziecko, jak się walczy dla jego dobra i że można nie spać i żyć. Dzięki tym przeżyciom teraz wiem, że ani ciąża ani opisy nawet niezwykle wnikliwe tego jak świat wygląda bez hormonów, a z dzieckiem nie są w stanie nawet odrobinę przygotować na tych kilka dni. Później jest już tylko lepiej.
Teraz już wiem, żeby nie wpuszczać do szpitala nikogo kogo nie chcę, relaksować się i myśleć najbardziej pozytywnie jak się da, odpoczywać i koniecznie pożyczyć elektryczny laktator dostępny w pokoju pielęgniarek bo praca z ręcznym w pierwsze dni to potworna udręka i niepotrzebna strata czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz